W dniu dziewiątym miesiąca maja roku bieżącego, wybraliśmy
się z 13 próbną Nadwieprzańską Drużyną Wędrowniczą „Impeesa” na spływ kajakowy
po pobliskiej rzece-Wieprz. Rzeka nie była trudna, a płynięcie po niej raczej
przyjemne, dzięki czemu mogliśmy dać się pochłonąć rozmowie i rozmyślaniu. Spływ trwał około 4 godzin, nie śpieszyliśmy
się. Leniwie machaliśmy wiosłami żeby tylko nie wpaść na brzeg. Trochę
odpoczynku, zdecydowanie tego mi było trzeba. Rozmawialiśmy, rozmyślaliśmy i
wspominaliśmy inny spływ kajakowy, na którym to byliśmy w czasie pobytu na
Roztoczu. Rzeką po której wtedy spływaliśmy była Tanew. Podobno jedna z
trudniejszych rzek, z wieloma, wieloma przeszkodami. Jednak my pokonaliśmy
Tanew w trochę ponad połowę czasu jaki zakładali ludzie wypożyczający nam
kajaki. Trzeba przyznać, tamta rzeka nie
należała do najłatwiejszych: dużo czasu trzeba było spędzić poza kajakiem,
przenosząc go na drugą stronę przeszkody; jeden ze spływających stracił połowę
zęba, bo uderzył się w zęba wiosłem(wiosło zostało „popchnięte” przez drzewo);
ja straciłem buta, nakrycie głowy i spodenki mi się porwały podczas
przenoszenia kajaka przez przeszkodę. To była wyprawa...
Często narzekamy gdy jest trudno, albo gdy jest nam ciężko,
ale to właśnie z takich najcięższych doświadczeń są najlepsze wspomnienia, i to
z nich pochodzi nasza siła.
Na spływie po Wieprzu było przyjemnie, trochę odpoczynku,
lenistwa, porozmyślania nad życiem, tego mi było trzeba, ale kiedyś wnukom
raczej będę opowiadał jak spływałem po trudnej rzece-Tanwi, a nie po łatwym
Wieprzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz